Prawdziwa debata publiczna
Nie ma czegoś takiego, jak “prawdziwa debata publiczna” na forach onetu, czy WP. Tam sie tnie wszystko, co odstaje od “mainstreamu”. Tnie po publikacji, albo (częściej) “moderuje” zawczasu. Prrzed wyborami 2005 wysłałem na onet.pl 50 komentów negatywnie mówiących o kandydacie na prezia. Były identyczne poza nazwiskiem. Te, w którycch było o Kaczyńskim, przeszły mioderację w proporcji 47/3. Te o Tusku – 1/49. Ten jedyny, który przemknął przez moderację, został skasowany po ~godzinie “z powodu naruszenia zasad regulaminu”. To jest Twoim zdaniem “prawdziwa debata”? Salon też zmierza w tym kierunku.
via Voluntary Cooperation :: smootny-clown.salon24.pl
Skromnym zamierzeniem niniejszego wpisu jest wyszukanie takiego zakątka do dyskusji
- z którego nie wylatuje się, jak Paliwoda z salonu
- na którym nie dzierży wielkich cenzorskich nożyc Azrael, FYM czy Warzecha
- z którego setki komentarzy nie znikają nagle, jak z Wirtualnej Szwecji
Naturalnym serwisem spełniającym takowe warunki jest oczywiście prastara ściepa. Na Google, oczywiście, bo na GW jej nie ma
Dobrym kandydatem do dyskutowania wydaje się też forum Rybitzky’ego, gdzie można komentować bez rejestracji, czyli jest to forum otwarte.
Dyskusja międzyblogowa jest raczej niemożliwa
moim skromnym zdaniem. Nawet
papieżyca polskiej błogosfery
posiłkuje się forami.